Wynurzenie III - O wielkiej wojnie w której nie warto brać udziału

I tak zmagają się w przestrzeni, tak zwanej – publicznej, oraz w przestrzeni, tak zwanej – duchowej: dwa fronty, dwa stanowiska, dwa sposoby radzenia sobie z rzeczywistością. Po jednej stronie mamy ludzi swobodnych, uważających się za oświeconych, europejskich, tolerancyjnych; po drugiej – odwrotnie: rzesze tych, co określają siebie jako tradycjonalistów, patriotów, obrońców wartości, tradycyjnych oczywiście.

Podział dość prosty, ale mogą pojawiać się rozmaite komplikacje; bo oto na przykład widzimy człowieka bardzo liberalnego, bardzo światłego, bardzo wolnego od uprzedzeń i ciemnych zabobonów, wychodzącego ze zdrowego założenia: żyj i pozwól żyć innym (ewentualnie jego odmiany: zarabiaj i pozwól zarabiać innym – poza swoją konkurencją, oczywiście); niespodziewanie nasz bohater, w czasie jednej z mało interesujących dysput, stwierdza, że on, rzecz jasna, nie ma żadnych rasowych uprzedzeń, w żadnym razie, lecz jeśli wpuścimy do kraju czarnuchów, prędko okaże się, że wpłyną oni niszcząco na naszą gospodarkę, bowiem powszechnie wiadomo, że czarnuchy są leniwe. Dlatego w Afryce jest głód, to chyba jasne…I jak zaklasyfikować takiego dziwaka? Dziwaka! – to jest dziwak nowego rodzaju, dziwak paradoksalny, bowiem powszechnie spotykany i przez to z pozoru wcale nie dziwaczny…

Inny przykład. Kupuję u pewnej starowinki książki do antykwariatu. Przynoszę je do domu i nie mogę wyjść ze zdumienia – no bo jak to? – na jednej półce, obok siebie, mamy książki w rodzaju „Żydzi przeproście, ukorzcie się i sami spalcie w piecu” oraz „Papież Polak – kompendium”? „Jak zostać hinduskim bogiem w dziesięć dni” obok „Rzemienny bicz na komunistyczną zarazę”? „Wróżka Sabina i kula radosnej metempsychozy” sąsiadująca spokojnie ze skróconym wydaniem Katechizmu Kościoła Katolickiego? To się nazywa mieć szeroki punkt widzenia!

Paradoksy – parodosy psują mi podział! Poradzić sobie z nimi nie sposób. Wystarczy się rozejrzeć. Przeważająca większość Polaków to zadeklarowani katolicy, ale mało kto wierzy w piekło, a całkiem spory odsetek tychże katolików uznaje za prawdziwą doktrynę o reinkarnacji. Zwolennicy nauk późnego Słowackiego, bez dwóch zdań. A i nasz katolicyzm w niektórych sferach przyjmuje osobliwe kształty – okazuje się, że jest to religia plemienna, ksenofobiczna, o nastawieniu bojowym. Bóg stoi tam na równi z Ojczyzną, a Honor jest trzecią osobą Trójcy Świętej. Czuć tam powiewy faszyzmu, coś z bałwochwalczego upojenia narodem; są i spożytkowani nasi pisarze romantyczni, z czego, bez wątpienia, ich duchy bardzo się cieszą. No bo czy Zygmunt Krasiński wraz z Adamem Mickiewiczem mogą nie być dumni ze świętego zapału, jaki ich pisma wzbudzają wśród świątobliwych obrońców narodu? Pośrednio oczywiście, chodzi mi aurę wyzwoleńczej walki i jej patos – nie chciałbym nikogo obrażać i sugerować, że ci zbożni wojownicy czytują poezję…

Mimo że rzeczywistość dość brutalnie rozprawia się z uproszczonymi klasyfikacjami, to cóż bez nich począć? Nie możemy dopuścić do tego, żeby nam się świat tak zupełnie rozpłynął i rozbełtał na podobieństwo kupy błocka, czy czegoś jeszcze gorszego. Niech już będzie tak – z jednej strony: swobodnicy; z drugiej strony – narodnicy. Czy jakie im tam jeszcze nadać nazwy szumno brzmiące, obelżywe, wzniosłe, obiektywne, subiektywne – jakie tylko chcecie! Jednym ciągle za mało swobód, drugim za mało praw; jedni wołają – więcej luzu! drudzy wołają – zakazać, zakazać! Jedni chcą tęczy, drudzy wolą biało czerwoną flagę. I tak dalej, i tak dalej…Konia z rzędem temu, kto tutaj wymyśli warunki rozejmu lub odszuka drogę pojednania.

Tymczasem król Dawid śpiewa w Psalmie 119:

 

Nienawidzę ludzi rozdwojonych,

Ale kocham Twoją naukę.

 

Słowa brzemienne sensem! Wynika z nich, że nauka Boga nie jest nauką podwójności, lecz nauką jedności. Oskarżycielem jest diabeł, a człowiek, który nie może się powstrzymać przed sądzeniem innych, jest zwolennikiem Oskarżyciela. Bo nauka Chrystusa mówi o sądzeniu samego siebie, o skrusze i jej owocach – łagodności i miłosierdziu. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem – mówi Chrystus. Prostytutki psują polski krajobraz – mówi jeden z naszych chrześcijańskich duszpasterzy.

Oświecona, liberalna gazeta wymądrza się na temat kościoła bez podziałów i jego wielkiej roli, a dwie strony dalej zamieszcza artykuł, w którym rozpatrywany jest problem jak usunąć z przestrzeni miejskiej bezdomnych, bo odstraszają turystów i szpecą ulice. No bo jak wygląda taki zapijaczony obdartus na tle pięknej fasady barokowego kościoła?  

Szaleństwo zapanowało w tym domu – napisał męczennik naszej epoki, Edward Stachura (panie Edwardzie, wszyscy poeci świata jednoczą się w modlitwie za pana udręczoną duszę i jej spokój, i to słońce, jedyne, poza słowem, którego tak wytrwale, tak boleśnie przez życie szukałeś, aby je odnaleźć, tam, za zasłoną mroku, za zasłoną mgły…Czuwaj nad naszymi rozumami, Poeto, abyśmy nie strwonili ich przedwcześnie)…

Szaleństwo zapanowało w tym domu. Szaleństwo, które rozszczepia duszę. Dwa fronty, dwa obozy – sztandary podobne zmokłym szmatom. Usta rozwarte do krzyku. Hasła górnolotne, które wybawiają od konieczności myślenia i czucia. Szaleństwo…

Zdaje się, że właśnie odnalazłem wspólny mianownik! Obawiam się jednak, że przeciwnicy nie zechcą go uznać. To nie będzie ich płaszczyzna porozumienia.

Trudno! O utopii likwidacji społecznych konfliktów porozmawiamy innym razem. Tymczasem zaklinam was ludzie, którzy chronicie w sobie iskrę wyobraźni – nie dajcie się wciągnąć w tę grę, z dala od tych bagien trzymajcie wasze „za” i wasze „przeciw”. Bo dusza usycha w jałowych sporach, a kwitnie, gdy człowiek odrzuci złudzenia, zajrzy w głąb własnego, ciemnością okaleczonego serca - i odszuka, na jego dnie - drogocenny diament…                                                                                                                                                                                                                                                                                                                    Merkuriusz